wtorek, 18 marca 2014

Wypadek na Narutowicza. Kto zawinił?

Od samego rana w internecie głośno o wypadku tramwajowym z udziałem pieszych na ulicy Narutowicza i Wschodniej. Czytam posty użytkowników i aż mi się ciśnienie podnosi wyczytując komentarze ludzi, którzy nie wiedzą ile waży tramwaj, ani też jak wygląda miejsce zdarzenia. Jednym słowem fachowców co nie miara. Ja patrzę na to z innej perspektywy...
Kilka godzin po wypadku. Piesi jak gdyby nigdy nic przechodzą dalej przez zamknięte przejście... |fot. Łódzkie Wiadomości Dnia


Jak tylko pojawiła się informacja na temat potrącenia pieszych przez tramwaj od razu pojawiły się też komentarze, że to wina motorniczego i że on jest winnym tego zajścia. Czytając dalej, można było zobaczyć, że motorniczy nie hamował, a nawet, że nie próbował nic robić. Trochę żałosne i omylne myślenie. W jaki sposób motorniczy widząc dwóch podpitych mężczyzn mógł nie podjąć żadnych działań, aby zapobiec tragedii?

Jakiś czas temu była stworzona kampania informacyjna uświadamiająca szczególnie kierowcom samochodów, że 30 tonowy skład wagonów 805Na nie zatrzymuje się nagle w miejscu. Były robione nawet porównania: 1,5 tonowy fiat panda kontra 30 tonowy Konstal 805Na. Jak myślicie, który przegrał?
No właśnie. Duża część naszego społeczeństwa nawet nie ma pojęcia ile waży taki tramwaj, a co dopiero jak długo hamuje. Dlatego większość twierdzi, że motorniczy nie hamował. Ale czy tak było na prawdę?

Obejrzałem kilka razy film z monitoringu i skupiłem się na tramwaju jadącym w przeciwną stronę. Zauważyłem, że jak tylko tramwaj przejechał skrzyżowanie z drugiej strony wyłonił się tramwaj linii 13 i zaczął hamować. Oczywiście nie wygląda to na hamowanie rodem z filmów kryminalnych, ale jestem ciekaw czy jeżeli spytalibyśmy pasażerów feralnej "trzynastki" to czy odpowiedzieliby twierdząco na pytanie: "Czy przed skrzyżowaniem słyszała pani/pan sygnał ostrzegawczy o gwałtownym hamowaniu?".

Druga sprawa to piesi, którzy przechodzili w miejscu niedozwolonym. Dlaczego się tam znaleźli? Nie widzieli znaku B-41 - zakaz ruchu pieszych? Chyba jasno i czytelnie są poustawiane barierki? A no tak. Byli nie trzeźwi... Jedynie do czego można się przyczepić to żółte linie poziomie, których nie widać. Co nie zmienia faktu, że mogli wtargnąć na skrzyżowanie. Podejrzewam, że motorniczy nawet się nie spodziewał jakiś osób w tym miejscu i część swojej uwagi zwrócił również na samochód osobowy.

Nie chcę mi się wierzyć, aby motorniczy z premedytacją próbował celowo jak najpóźniej hamować i omal nie zabić dwóch osób. To byłoby nie logiczne. Jestem pewien, że jak tylko zauważył pieszych zaczął hamować. Myślę, że na początku użył dzwonka zewnętrznego, aby ostrzec pieszych, by nie musieć zrzucać hamulców szynowych (awaryjnych) i nie potrzebnie narażać bezpieczeństwa pasażerów.

Poczekajmy na oświadczenie Policji i wszystko będzie jasne. Póki co mam gorącą prośbę. Osoby, które nie mają pojęcia na temat transportu zbiorowego i miejsca zdarzenia, proszę, aby swoje komentarze zachowały dla siebie.

Tutaj, można obejrzeć film. Uwaga drastyczna scena!

2 komentarze:

  1. Generalnie zgadzam się z tym co piszesz, ale tekst "Podejrzewam, że motorniczy nawet się nie spodziewał jakiś osób w tym miejscu" o jakiś żart. Nie spodziewał się osób w samym centrum miasta i o jeszcze na takim przejściu/nieprzejściu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie spodziewał się ponieważ przejście było zamknięte to raz. Mógł nie przewidzieć tego. Tak samo można zadać pytanie, czy maszynista spodziewa się ludzi na "dzikim przejściu". Nie, bo nawet nie wie, że takie przejście jest, a co dopiero przy prędkości 100km/h :)

      Usuń